wtorek, 9 sierpnia 2016

Pen pal power :D

Długo zabierałam się do tego posta, nie byłam do końca przekonana, jednak jest to świetne doświadczenie i chciałabym każdemu je polecić :)

Otóż wszystko zaczęło się, gdy 5 lat temu na portalu interpals.net poznałam Hye Gyeun z Korei Płd.  
Pewnego dnia dostałam od niej wiadomość, że przylatuje do Europy. Od razu zaprosiłam ją do siebie. Razem z rodzicami wcześniej angażowaliśmy się wymiany szkolne w ramach Comeniusa, wiec nie było to dla nas nic nowego. 

Przyjechała autobusem z Freiburga 18.12.2015r. 
Okres świąteczny ma swoje plusy i minusy...
Jest wiele atrakcji, lecz jest zimno i ciemno juz w godzinach popołudniowych.
Miałyśmy szczęście, że akurat wtedy w Gdańsku pogoda była ciepła, jak na grudzień.

Przed jej przyjazdem żartowałam, jak to nie rozstaje sie z termoforem. Wzięła to sobie do serca haha ( te misie na zdj poniżej to plastry rozgrzewające) XP 

Jako że jestem bucem, nie wpadłam na to, by zrobić zdjęcia prezentów wczesniej, jednak do tej pory mam jeszcze wiele z tych rzeczy.



W ramach pamiątki, wymieniłyśmy się bransoletkami :) 
Ja dostałam tą z różowego jadeitu, a ona lilou :) 


Po odebraniu HG z dworca pojechałyśmy odstawić jej bagaże i coś zjeść.
Potem wyskoczyłyśmy na stare miasto, nasza wycieczka ograniczyła się do przejścia ul. Długiej, bo rano miałyśmy pociąg do Wawy.





HG już na początku zauważyła, że w Polsce jest zimniej (pomimo że było nawet ciepło), jednak bardzo podobały jej się budynki, czystość na ulicach i windy/ schody elek. na dworcach. 
Jechałyśmy pendolino, zaproponowano nam przekąski, co też ją mile zaskoczyło - HG wzięła wodę gazowaną, podobno w Korei jest droga XP 

Na dworcu w Wawie miałyśmy śmieszna sytuacje... 

Na parkingu ( Emili Plater? ) podszedł do niej starszy pan, azjata i jakby nigdy nic zaczął dyskusje po chińsku, HG wysłuchała z kamienna twarzą ( wierzyłam ze rozumie) i odpowiedziała mu po angielsku, że nie jest chinką tylko koreanką ( jednak nie zrozumiała).
Biedy Pan bardzo się speszył i uciekł, później się okazało, że zwyczajnie szukał swojej żony...


Moja ciocia wyjechała i udostępniła nam mieszkanie + przygotowała jedzenie <3



Potem był czas na stare miasto, gdzie przy okazji odwiedziłysmy Costa Coffee ( w Korei nie ma tej sieciówki), poszłyśmy też na jarmark, gdzie HG odkryła nową miłość - chałwe. 
Było tam od groma ludzi, nawet spotkałyśmy innych koreanczyków (HG nie wiedziała czego się spodziewać po Polsce i z każdą taką chwilą czuła się coraz lepiej).








Kawa w Korei jest o wiele droższa :/
 HG mówiła, że średnio koreańczyk odwiedza Starbucksa 2-3 razy dziennie, a kawa kosztuje ponad 5€...





Potem poszyśmy do Galerii Zachęta...








W każdym muzeum honorowali HG międzynarodową kartę studencką :) 

Zawsze odwiedzam Zachętę, jak tylko jestem w Wawie, myśle że to odpowiednie miejsce dla stałych bywalców, jak i dla turystów. 
Tematyka często nawiązuje do aktualnych problemów, jak wystawa poświęcona recyklingowi. Ponadto jest to miejsce, w którym pozostałości  PRLu i WWII są przedstawione w sposób nie tyle historyczny, jak emocjonalny. Łatwiej jest zrozumieć ducha tych czasów, gdy jest on przetłumaczony na wrażliwość XXI w. 


HG gra na pianinie, wiec zrobiłam jej niespodziankę i następnego dnia poszłyśmy do muzeum Chopina. 
Była to dla niej najlepsza atrakcja.
W sumie więcej dowiedziałam się od niej niż ona ode mnie.





Odwiedziłyśmy też manufakturę cukierków :)



Potem wrocilyśmy na starówkę  w drodze na małe co nieco do Sowy :)




W tym czasie odbywało się  "nocne zwiedzanie Łazienek", wiec poszłyśmy to sprawdzić :)  O ile Krakowskie Przedmieście/Nowy Świat robiły wrażenie tak Park Łazienkowski nie był jakoś specjalnie oświetlony....




 Po romantycznym spacerze przyszedł czas na gołąbki  :D
HG odkryła swoją 2-gą miłość - musztarde :D
Ogólnie polskie jedzenie jej bardzo smakowało :3


W dzień powrotu do Gdańska miałyśmy ambitne plany zwiedzić zamek albo Muzeum Narodowe... Kto by pomyślał że wszystko będzie zamknięte, wiec zostały nam Złote Tarasy :) 

W Gdańsku w tym czasie odbywała się  wystawa "Grzechu".
Sztuka europejska jest pojmowania dość szamponów,  dlatego chciałam jej pokazać, coś czego nie znajdzie w przewodniku turystycznym.




Wieczorem poszłyśmy na jarmark.
W większym towarzystwie i z ciepłą czekoladą! 







I tak minęły 4 dni :(
HG o 6 rano w Wigilię odjechała do Berlina...


To było nasze pierwsze spotkanie od 5 lat :)
Nie mogę się doczekać kolejnego!
HG nie tylko poznała polską kulturę, ale dzięki niej ja jestem ciekawa koreańskiej i nie mogę się doczekać, by ją odwiedzić :)